Temat terenów Stoczni Gdańskiej od zawsze był niezwykle bliski naszemu sercu, o czym możecie przeczytać chociażby tutaj. Brak odpowiedniego zabezpieczenia konserwatorskiego na przestrzeni lat doprowadził do licznych wyburzeń, tym razem zbyt liberalne Plany Zagospodarowania Przestrzeni doprowadziły do realizacji Bastionu Wałowa, którego inwestorem jest firma LC Corp zarządzana przez Pana Leszka Czarneckiego. O ile zdajemy sobie sprawę, że prywatny inwestor prawie zawsze – i często za wszelką cenę – kieruje się chęcią maksymalizacji zysku z inwestycji (na szczęście mamy nawet lokalne pozytywne przykłady świadczące o tym, iż nie musi to był regułą – vide: osiedle Garnizon w Gdańsku Wrzeszczu), o tyle nie jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego Urząd Miasta w Gdańsku nigdy nie przystąpił do zmiany MPZP dla tak szczególnego terenu. Tłumaczono to wielokrotnie groźbą konieczności zapłaty odszkodowań na rzecz właścicieli, których potencjalny zysk z inwestycji na ich terenach mógłby okazać się mniejszy od pierwotnie zakładanego. Problemem jest jednak fakt, iż nikt nigdy nie oszacował prawdopodobieństwa zasądzenia takich odszkodowań, nikt nie oszacował ich rzędu wielkości. Dopiero po takiej rzetelnej analizie dysponując odpowiednimi danymi należałoby się zastanowić, czy dla tak ważnego terenu jak Stocznia Gdańska nie warto nawet zapłacić odszkodowania, aby ochronić niezwykle cenne i unikatowe dziedzictwo. A może takich odszkodowań udałoby się uniknąć na drodze negocjacji, które przyniosłyby zmiany parametrów planów zadowalające wszystkie strony, włącznie z właścicielami terenów? Na te pytania w kontekście Bastionu Wałowa niestety nie poznamy odpowiedzi, ponieważ na etapie wydawania pozwolenia na budowę magistrat nie miał faktycznie już możliwości wywarcia nacisku na inwestora przy tak liberalnych planach zagospodarowania przestrzeni, na nie trzeba było odpowiedzieć sobie odpowiednio wcześniej.
W tym przypadku jednak mleko się rozlało, po upublicznieniu projektu wraz z niezliczoną ilością mieszkańców, działaczy, aktywistów polityków apelowaliśmy o dokonanie w nim zmian i uszanowanie kontekstu miejsca, został wystosowany list otwarty, my uruchomiliśmy prześmiewczą stronę www.bastionwalowa.pl, na której niestety śmiejąc się przez łzy staraliśmy wywrzeć presję na inwestorze, doszło także do spotkań inwestora z gdańskimi urzędnikami. Niestety zaproponowane zmiany okazały się eufemistycznie mówiąc kosmetyczne. Obecnie jedyne na co możemy liczyć to to, że odpowiednie wnioski zostały wyciągnięte.